wtorek, 1 lipca 2014

#Trzeci



           Lilian;
           Czuję jej ciepło, którym mnie oplata w pasie. Moja przyjaciółka niepotrzebnie panikowała.
-Ej nic mi nie jest. Puściła mi się tylko krew i tyle.
-Martwiłam się.
-Niepotrzebnie. Może chodźmy na obiad, bo umieram z głodu.
-Racja.
Wychodzimy z pokoju, w którym wreszcie mogłyśmy zamieszkać na dwa tygodnie.  Czasami czuję się przygnieciona spojrzeniem Tośki. Nie lubię pilnowania i chociaż wiem, że się o mnie martwi, jestem już dużą dziewczynką.

     W hotelowej restauracji napotykałyśmy kolejny raz na już znanych nam zawodników polskiej reprezentacji. Tośka pomachała do Kurka, który uśmiechnął się i zaprosił do swojego stolika. Dzielił go z wysokim Piotrkiem. Podchodząc do stolika, Bartek wstał i odsunął przed nami krzesła.
-Ty Piter ruszyć się nie możesz?
-Nie mam zamiaru się męczyć. Poza tym bolą mnie plecy.
-Ale jesteś łajza. – Kurek popatrzył na niego gniewnie. – zachowujesz się jak panienka.
-Jak te dziewczyny. Wypraszam sobie.
Bartek puścił tą uwagę, tak samo jak zrobiłyśmy to my. Dziwny był ten Piotrek. Tosia tak samo jakoś za nim nie przepadała.
-Dziękuję – rzekłam do Bartka, który uśmiechnął się do mnie raz jeszcze odsuwając krzesło. – To co Tosiu jemy?
-Polecamy naleśniki z truskawkami, bitą śmietaną i polewą czekoladową – Bartosz zamarzył się, mówiąc o tych delikatesach. – Są przepyszne.
-Dzięki Bartek. – Tosia spojrzała na niebieskookiego i się zarumieniła. Chyba jej się spodobał. – Chętnie się przekonam, czy tak jest.
-To ja także. – wypaliłam. – Tylko do truskawek wezmę dodatkową porcję brzoskwini.

      Gdy już dotarło nasze zamówienie, a już złamaliśmy niezręczną ciszę, nasz stolik, był chyba najgłośniejszy w całym lokalu. Dowidziałam się, że Bartek jest zawodnikiem włoskiej Maceraty, a Piter dalej siedzi w polskiej drużynie z Rzeszowa. Zajadałam naleśniki, popijając je sokiem z pomarańczy, a Tośka rozmawiała z Kurkiem, chyba o jakiejś sytuacji w Polsce. Piotrek czytał jedno z czasopism dla mężczyzn, ale nie, to nie było coś z gołymi, biuściastymi kobietkami, które zamiast mózgu mają gąbkę. Bodajże coś tam napisane było o winach, samochodach i nowych zegarkach.
-No proszę, kogo moje oczy widzą.
Do naszego stolika doszedł mój ulubiony mężczyzna, niejaki Dzik. Spojrzałam na niego z obojętną miną, nie pamiętając, że to właśnie on, pomógł mi podnieść się z ziemi w pokoju. Nie pamiętałam także, że to on zaniósł mnie do łazienki i tam znalazł strzykawkę. Gdy ocuciłam się stała tylko Tosia. Nikogo więcej nie było.

-Czego chcesz? – warknęłam. Ten facet działał mi na nerwy.
-Zapytać jak się czujesz? Już wszystko w porządku?
-Nie Twój interes.
-Fakt. Ale mimo wszystko zacząłem się jeszcze przejmować innymi.
Nie zareagowałam. Jakoś odpuściłam mu, bo nie chciałam kolejnej kłótni. Byłam zmęczona lotem i jedzeniem pysznych naleśników. Popatrzyłam tylko z obojętnością, odłożyłam widelec i wstałam od stołu.
-Idę się położyć. – mruknęłam. – Jestem zmęczona tym wszystkim.
-Jasne. Spotkamy się później. – odpowiedziała Tosia, a ja opuściłam restauracje.
-Lilian! – obróciłam się i zobaczyłam za sobą Kurka. – Chyba niezbyt z Michałem się lubicie.
-Nie przepadam za nim. Jest zbyt pewny siebie.
-Myślę jednak, że się o Ciebie martwi.
-Niepotrzebnie. A i dziękuję, że mi pomogłeś w pokoju.
-To nie byłem ja. To Michał Cię znalazł w pokoju, jak zemdlałaś. – uśmiechnął się delikatnie. – Ja czekałem na dole na Tosię. A Ty miałaś po telefon wrócić. Zmartwiony Michał chciał sprawdzić, czy się nie zgubiłaś.

Zaczynałam kojarzyć pewne fakty. Dlatego Michał zapytał się, czy dobrze się czuję. To on podał mi insulinę. To on oparł mnie o umywalkę i to on pomógł odzyskać świadomość. Nic nie pamiętałam, lecz jakieś momenty zaczęły mi świtać w głowie.




Tośka;
Leżałam na plecach na miękkim łóżku, a głowa mi zwisała bezwładnie. Patrzyłam znudzonym wzrokiem na Lillian, która wywaliła wszystkie ubrania z walizki na swoje posłanie i przerzucała je w każdą możliwą stronę. Wygrzebała białą bluzkę i przyłożyła ją do swojego ciała, by zaraz odłożyć ją na swoje stare miejsce, mrucząc pod nosem, że nie będzie pasowała do butów.
Bo moja przyjaciółka chciała pozwiedzać. Sama zaproponowała spacer po mieście, a teraz tonęła w stercie ubrań. Na nic nie mogła się zdecydować od ponad pół godziny.
– No, Lil. We wszystkim ci ładnie. Ubierz pierwszą lepszą bluzkę i chodźmy – jęczałam, patrząc na nią zbolałym wzrokiem.
– Nie pierwszą lepszą bluzkę – fuknęła do mnie, groźnie mrużąc oczy. – O, może ta? – powiedziała do siebie, gdy znalazła jakiś pomarańczowy top. Zdjęła bluzkę, którą aktualnie miała na sobie i chciała przymierzyć tę nowo znalezioną. Kiedy stała pół naga, nagle do naszego pokoju wbiegł ten jej najulubieńszy zarośnięty chłopak. Wyhamował jakieś pół metra przed Larsson i jak zahipnotyzowany wpatrywał się w jej nagie piersi.
Mówiłam, nałóż stanik, to nie. Za ciepło. To teraz masz.
Lillian natychmiast zasłoniła się bluzką i czerwona na twarzy zaczęła krzyczeć na niego, ale z kubiakowej twarzy wywnioskowałam, że niewiele rozumiał. Ja wolałam się w to nie angażować. Ich przyszła miłość, nie moja. Wpychać się między wódkę a zakąskę nie miałam ochoty, mimo że to moja najukochańsza przyjaciółka.
– Przepraszam, pomyliłem drzwi – powiedział spokojnie, uśmiechając się lubieżnie i wpatrując w Lili. Chyba zapomniał o wszystkich zgrzytach, które miały miejsce do tej pory. – Zajęłyście nasz pokój, więc – odrobinę zakłopotany podrapał się po głowie – ymm – przełknął ciężko silnię – trochę ciężko się przyzwyczaić.
– Ciężko to się pracuje na kopalni – warknęła. – Albo wypierdalasz stąd w podskokach, albo za chwilę zrobię ci taka krzywdę, że zapomnisz o posiadaniu w przyszłości dzieci!
– Chciałabyś mieć ze mną dzieci. Ne jedna o tym marzy. – Odsłonił swoje jedynki.
– Wypierdzielaj mnie stąd zboczeńcu w podskokach, bo jak nie, to ci tak ukręcę te jaja i pod sufitem podwieszę!
– Mmmm wydaje się być ciekawie. Kontynuuj opowieść.
– Spierdzielaj!
Moja przyjaciółka wzięła zamach i uderzyła go pięścią w tors. Oczywiście dla takiego mężczyzny to było niczym, lecz odwrócił się i starał wyjść.
Normalnie jak w kreskówce. Brodacz, którego imienia nie pamiętam tylko nazwisko, uciekł z prędkością światła z naszego pokoju, a oczami wyobraźni widziałam dym wydobywający się spod jego stóp. A Lili jeszcze dla zasady chciała go postraszyć i kopnąć w tyłek, ale on był szybszy i spierdzielił. Ja nadal leżąc ze zwisającą głową, zaczęłam chichotać, a potem śmiać się z zaistniałej sytuacji.
– No i czego rżysz? – Nie odpowiedziałam, tylko zakryłam usta dłonią, aby ukryć kolejny napad śmiechu, ale nie udało mi się to i tylko spadłam z łóżka. – Idiotka – rzuciła tylko do mnie, założyła bluzkę oraz buty i szybko opuściła pokój.
Zanim się uspokoiłam, minęło dobre pięć minut. Wtedy zorientowałam się, że Lillian nie zna miasta – tak jak ja – i sama wyszła je zwiedzać, więc czym prędzej wstałam z podłogi, sprawdziłam kieszenie, bo wcześniej wsadziłam trochę pieniędzy i telefon. Wyszłam z pokoju i zamknęłam go. Klucze ściskałam w lewej dłoni. Zeszłam po schodach, bo windy nigdy nie lubiłam, do recepcji, aby zostawić dam klucze.
– Ej! – usłyszałam i odwróciłam się. W moją stronę biegł ten Kubiak, który zastał Lili w negliżu. Przegryzłam niepewnie dolną wargę, ale zatrzymałam się i poczekałam aż do mnie dobiegnie.
– Przepraszam, ty jesteś Tośka, tak? – zapytał. Pokiwałam głową, nie mając pojęcia do czego zmierza. – Michał, miło mi. – Wyciągnął rękę z przyjacielskim uśmiechem, którą po dwóch sekundach obaw uścisnęłam. – Nie wiesz, gdzie jest Lillian? Myślałem, że skoro jesteście przyjaciółkami, to wszędzie chodzicie razem.
– Po tym jak wpadłeś do naszego pokoju, wyszła naburmuszona. Ale nie wiem gdzie. Idę właśnie jej poszukać.
Doszliśmy do recepcji. Nie mogłam się powstrzymać i słodko uśmiechnęłam się do kobiety zza ladą, która wprowadziła dziś rano takie zamieszanie. Ona najpierw zmrużyła oczy, ale zaraz wyraz jej twarzy złagodniał i zagościł na niej anielski uśmiech. Obejrzałam się za ramię, a tam właśnie przechadzał się chyba jej szef.
– Bo wiesz, chciałbym ją przeprosić – przyznał jakby troszkę zawstydzony. – Może pójdę z tobą jej poszukać?
– Może lepiej nie. Pewnie nadal jest zła. Ale uda mi się ją udobruchać. Może przyjdź wieczorem do naszego pokoju?
– Myślisz? – zapytał, drapiąc się po brodzie.
– Tak – uśmiechnęłam się do niego przyjaźnie. – Jak ją znajdę, to trochę pozwiedzamy i Lili zapomni o tym incydencie.
– Nie – powiedział, kręcąc głową. – Nie zapomni.
– Jak załatwisz jej bzy i odrobinę, ale naprawdę odrobinę – podkreśliłam – czekolady z awokado, bo bardzo ją lubi. I bardzo ładnie ją przeprosisz, to myślę, że ci wybaczy – powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
– Jeej! Dziękuję! Jesteś wielka! – krzyknął i tak naglę mocno wziął mnie w ramiona i tak mocno mnie przytulił, że aż zabrakło mi tchu. Odstawił mnie równie nagle, co przytulił i jak na skrzydłach odleciał do swojego pokoju chyba.
– Co ta miłość robi z ludźmi – mruknęłam tylko do siebie pod nosem i ruszyłam do wyjścia.
Ledwo zrobiłam trzy kroki, a już oberwałam drzwiami w głowę.
– No i jak łazisz? – wrzasnął na mnie ten durny debil, który kolegował się z Bartkiem.
– Ja? Jak łażę? – spytałam podniesionym głosem, trzymając się za czoło. Za facet parę w łapie, oj ma. Boleśnie to odczułam na swojej biednej i niewinnej czaszce. – To może patrz pod nogi? Bo nie wszyscy mają po dwa metry i oczy w dupie!
– Idiotka – syknął blondyn i wyminął mnie, dodatkowo szturchając boleśnie ramieniem, aż mnie odrzuciło.
Nie wiedziałam, za co się trzymać, aby chodź trochę uśmierzyć ból. Czułam jak bardzo pulsowało mi czoło i lewe ramię. Powstrzymując łzy i oddychając głęboko, nałożyłam duży kapelusz, który odstałam od taty i ruszyłam na poszukiwanie Lili.  


Kajdi: cześć, jest rozdział i tyle no. 
Jagoda: cześć, jest nowy rozdzial i tyle xd

9 komentarzy:

  1. jeju! jak tu się szybko akcja kręci.
    przydałoby się więcej tekstu do czytania :)
    czekam na następny, oby szybko

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się, nawet bardzo! Szczerze mówiąc jestem ciekawa czy Liliana wybaczy Kubiemu. :D. No i Piter.. Ah ten nasz spokojny, cichy Pit.. a nie, to nie w tej historii. :D. Lubię go tutaj, jest zupełnie inny niż w innych opowieściach, taki no inny. :D.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny. :)

    Pozdrawiam serdecznie! ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. zdecydowanie poproszę o dłuższe rozdziały! :D
    uwielbiam Was dziewczyny :D czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć, jestem i ja, tyle no...

    Nie no ogarnę się ;)
    Pokazalyscie mi tu dwa całkowicie inne męskie charaktery. Jeden stara się o kobietę, którą za nim nie przepada. Drugi natomiast dasa się na dziewczynę, która nic złego mu przecież nie zrobiła :/
    Jestem ciekawa, jak wy to dalej potoczycie ;)
    Całuje :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Piotrek ma na pieńku u Tośki, a Michał i Lil ;) Czekam z niecierpliwością na to co się dalej wydarzy ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem tu, czekam na nowy i proszę o informacje! :3

    OdpowiedzUsuń
  7. Co tak krótko? Ją proszę o dłuższe rozdziały. Akcja toczy się szybko, czasami troszkę za szybko i można się pogubić, ale wierzę w Was. Ciekawa jestem czy Lili wybaczy Michałowi. Czekam na następny.
    Buziaki ;*

    PS. Zapraszam do siebie na:
    http://moje-zycie-jest-moje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. dziewczyny są niesamowite, z nimi nie można się nudzić :D mam nadzieję, że dodacie nowy niedługo :)

    jeśli tylko masz ochotę to zapraszam do mnie na opowiadania
    z Mariuszem Wlazłym http://staramsiebyckimchceszwtedyopadamzsil.blogspot.com/
    albo Michałem Kubiakiem i Kubą Popiwczakiem siostrasiatkarza.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń