Lilian;
Czuję jej ciepło, którym mnie oplata w pasie. Moja
przyjaciółka niepotrzebnie panikowała.
-Ej nic mi nie jest. Puściła mi
się tylko krew i tyle.
-Martwiłam się.
-Niepotrzebnie. Może chodźmy na
obiad, bo umieram z głodu.
-Racja.
Wychodzimy z pokoju, w którym
wreszcie mogłyśmy zamieszkać na dwa tygodnie.
Czasami czuję się przygnieciona spojrzeniem Tośki. Nie lubię pilnowania
i chociaż wiem, że się o mnie martwi, jestem już dużą dziewczynką.
W hotelowej restauracji napotykałyśmy kolejny raz na
już znanych nam zawodników polskiej reprezentacji. Tośka pomachała do Kurka,
który uśmiechnął się i zaprosił do swojego stolika. Dzielił go z wysokim
Piotrkiem. Podchodząc do stolika, Bartek wstał i odsunął przed nami krzesła.
-Ty Piter ruszyć się nie
możesz?
-Nie mam zamiaru się męczyć.
Poza tym bolą mnie plecy.
-Ale jesteś łajza. – Kurek popatrzył
na niego gniewnie. – zachowujesz się jak panienka.
-Jak te dziewczyny. Wypraszam
sobie.
Bartek puścił tą uwagę, tak samo
jak zrobiłyśmy to my. Dziwny był ten Piotrek. Tosia tak samo jakoś za nim nie
przepadała.
-Dziękuję – rzekłam do Bartka,
który uśmiechnął się do mnie raz jeszcze odsuwając krzesło. – To co Tosiu jemy?
-Polecamy naleśniki z
truskawkami, bitą śmietaną i polewą czekoladową – Bartosz zamarzył się, mówiąc
o tych delikatesach. – Są przepyszne.
-Dzięki Bartek. – Tosia
spojrzała na niebieskookiego i się zarumieniła. Chyba jej się spodobał. –
Chętnie się przekonam, czy tak jest.
-To ja także. – wypaliłam. –
Tylko do truskawek wezmę dodatkową porcję brzoskwini.
Gdy już dotarło nasze zamówienie, a już złamaliśmy
niezręczną ciszę, nasz stolik, był chyba najgłośniejszy w całym lokalu.
Dowidziałam się, że Bartek jest zawodnikiem włoskiej Maceraty, a Piter dalej
siedzi w polskiej drużynie z Rzeszowa. Zajadałam naleśniki, popijając je sokiem
z pomarańczy, a Tośka rozmawiała z Kurkiem, chyba o jakiejś sytuacji w Polsce. Piotrek
czytał jedno z czasopism dla mężczyzn, ale nie, to nie było coś z gołymi,
biuściastymi kobietkami, które zamiast mózgu mają gąbkę. Bodajże coś tam
napisane było o winach, samochodach i nowych zegarkach.
-No proszę, kogo moje oczy
widzą.
Do naszego stolika doszedł mój
ulubiony mężczyzna, niejaki Dzik. Spojrzałam na niego z obojętną miną, nie
pamiętając, że to właśnie on, pomógł mi podnieść się z ziemi w pokoju. Nie
pamiętałam także, że to on zaniósł mnie do łazienki i tam znalazł strzykawkę.
Gdy ocuciłam się stała tylko Tosia. Nikogo więcej nie było.
-Czego chcesz? – warknęłam. Ten
facet działał mi na nerwy.
-Zapytać jak się czujesz? Już
wszystko w porządku?
-Nie Twój interes.
-Fakt. Ale mimo wszystko
zacząłem się jeszcze przejmować innymi.
Nie zareagowałam. Jakoś
odpuściłam mu, bo nie chciałam kolejnej kłótni. Byłam zmęczona lotem i
jedzeniem pysznych naleśników. Popatrzyłam tylko z obojętnością, odłożyłam
widelec i wstałam od stołu.
-Idę się położyć. – mruknęłam.
– Jestem zmęczona tym wszystkim.
-Jasne. Spotkamy się później. –
odpowiedziała Tosia, a ja opuściłam restauracje.
-Lilian! – obróciłam się i
zobaczyłam za sobą Kurka. – Chyba niezbyt z Michałem się lubicie.
-Nie przepadam za nim. Jest
zbyt pewny siebie.
-Myślę jednak, że się o Ciebie
martwi.
-Niepotrzebnie. A i dziękuję,
że mi pomogłeś w pokoju.
-To nie byłem ja. To Michał Cię
znalazł w pokoju, jak zemdlałaś. – uśmiechnął się delikatnie. – Ja czekałem na
dole na Tosię. A Ty miałaś po telefon wrócić. Zmartwiony Michał chciał
sprawdzić, czy się nie zgubiłaś.
Zaczynałam kojarzyć pewne
fakty. Dlatego Michał zapytał się, czy dobrze się czuję. To on podał mi
insulinę. To on oparł mnie o umywalkę i to on pomógł odzyskać świadomość. Nic
nie pamiętałam, lecz jakieś momenty zaczęły mi świtać w głowie.
Tośka;
Leżałam
na plecach na miękkim łóżku, a głowa mi zwisała bezwładnie.
Patrzyłam znudzonym wzrokiem na Lillian, która wywaliła wszystkie
ubrania z walizki na swoje posłanie i przerzucała je w każdą
możliwą stronę. Wygrzebała białą bluzkę i przyłożyła ją do
swojego ciała, by zaraz odłożyć ją na swoje stare miejsce,
mrucząc pod nosem, że nie będzie pasowała do butów.
Bo
moja przyjaciółka chciała pozwiedzać. Sama zaproponowała spacer
po mieście, a teraz tonęła w stercie ubrań. Na nic nie mogła się
zdecydować od ponad pół godziny.
–
No, Lil. We wszystkim ci ładnie. Ubierz pierwszą lepszą bluzkę i
chodźmy – jęczałam, patrząc na nią zbolałym wzrokiem.
–
Nie pierwszą lepszą bluzkę – fuknęła do mnie, groźnie mrużąc
oczy. – O, może ta? – powiedziała do siebie, gdy znalazła
jakiś pomarańczowy top. Zdjęła bluzkę, którą aktualnie miała
na sobie i chciała przymierzyć tę nowo znalezioną. Kiedy stała
pół naga, nagle do naszego pokoju wbiegł ten jej najulubieńszy
zarośnięty chłopak. Wyhamował jakieś pół metra przed Larsson i
jak zahipnotyzowany wpatrywał się w jej nagie piersi.
Mówiłam,
nałóż stanik, to nie. Za ciepło. To teraz masz.
Lillian
natychmiast zasłoniła się bluzką i czerwona na twarzy zaczęła
krzyczeć na niego, ale z kubiakowej twarzy wywnioskowałam, że
niewiele rozumiał. Ja wolałam się w to nie angażować. Ich
przyszła miłość, nie moja. Wpychać się między wódkę a
zakąskę nie miałam ochoty, mimo że to moja najukochańsza
przyjaciółka.
–
Przepraszam, pomyliłem drzwi – powiedział spokojnie, uśmiechając
się lubieżnie i wpatrując w Lili. Chyba zapomniał o wszystkich
zgrzytach, które miały miejsce do tej pory. – Zajęłyście nasz
pokój, więc – odrobinę zakłopotany podrapał się po głowie –
ymm – przełknął ciężko silnię – trochę ciężko się
przyzwyczaić.
–
Ciężko to się pracuje na kopalni – warknęła. – Albo
wypierdalasz stąd w podskokach, albo za chwilę zrobię ci taka
krzywdę, że zapomnisz o posiadaniu w przyszłości dzieci!
–
Chciałabyś mieć ze mną dzieci. Ne jedna o tym marzy. – Odsłonił
swoje jedynki.
–
Wypierdzielaj mnie stąd zboczeńcu w podskokach, bo jak nie, to ci
tak ukręcę te jaja i pod sufitem podwieszę!
–
Mmmm wydaje się być ciekawie. Kontynuuj opowieść.
–
Spierdzielaj!
Moja
przyjaciółka wzięła zamach i uderzyła go pięścią w tors.
Oczywiście dla takiego mężczyzny to było niczym, lecz odwrócił
się i starał wyjść.
Normalnie
jak w kreskówce. Brodacz, którego imienia nie pamiętam tylko
nazwisko, uciekł z prędkością światła z naszego pokoju, a
oczami wyobraźni widziałam dym wydobywający się spod jego stóp.
A Lili jeszcze dla zasady chciała go postraszyć i kopnąć w tyłek,
ale on był szybszy i spierdzielił. Ja nadal leżąc ze zwisającą
głową, zaczęłam chichotać, a potem śmiać się z zaistniałej
sytuacji.
–
No i czego rżysz? – Nie odpowiedziałam, tylko zakryłam usta
dłonią, aby ukryć kolejny napad śmiechu, ale nie udało mi się
to i tylko spadłam z łóżka. – Idiotka – rzuciła tylko do
mnie, założyła bluzkę oraz buty i szybko opuściła pokój.
Zanim
się uspokoiłam, minęło dobre pięć minut. Wtedy zorientowałam
się, że Lillian nie zna miasta – tak jak ja – i sama wyszła je
zwiedzać, więc czym prędzej wstałam z podłogi, sprawdziłam
kieszenie, bo wcześniej wsadziłam trochę pieniędzy i telefon.
Wyszłam z pokoju i zamknęłam go. Klucze ściskałam w lewej dłoni.
Zeszłam po schodach, bo windy nigdy nie lubiłam, do recepcji, aby
zostawić dam klucze.
–
Ej! – usłyszałam i odwróciłam się. W moją stronę biegł ten
Kubiak, który zastał Lili w negliżu. Przegryzłam niepewnie dolną
wargę, ale zatrzymałam się i poczekałam aż do mnie dobiegnie.
–
Przepraszam, ty jesteś Tośka, tak? – zapytał. Pokiwałam głową,
nie mając pojęcia do czego zmierza. – Michał, miło mi. –
Wyciągnął rękę z przyjacielskim uśmiechem, którą po dwóch
sekundach obaw uścisnęłam. – Nie wiesz, gdzie jest Lillian?
Myślałem, że skoro jesteście przyjaciółkami, to wszędzie
chodzicie razem.
–
Po tym jak wpadłeś do naszego pokoju, wyszła naburmuszona. Ale nie
wiem gdzie. Idę właśnie jej poszukać.
Doszliśmy
do recepcji. Nie mogłam się powstrzymać i słodko uśmiechnęłam
się do kobiety zza ladą, która wprowadziła dziś rano takie
zamieszanie. Ona najpierw zmrużyła oczy, ale zaraz wyraz jej twarzy
złagodniał i zagościł na niej anielski uśmiech. Obejrzałam się
za ramię, a tam właśnie przechadzał się chyba jej szef.
–
Bo wiesz, chciałbym ją przeprosić – przyznał jakby troszkę
zawstydzony. – Może pójdę z tobą jej poszukać?
–
Może lepiej nie. Pewnie nadal jest zła. Ale uda mi się ją
udobruchać. Może przyjdź wieczorem do naszego pokoju?
–
Myślisz? – zapytał, drapiąc się po brodzie.
–
Tak – uśmiechnęłam się do niego przyjaźnie. – Jak ją
znajdę, to trochę pozwiedzamy i Lili zapomni o tym incydencie.
–
Nie – powiedział, kręcąc głową. – Nie zapomni.
–
Jak załatwisz jej bzy i odrobinę, ale naprawdę odrobinę –
podkreśliłam – czekolady z awokado, bo bardzo ją lubi. I bardzo
ładnie ją przeprosisz, to myślę, że ci wybaczy – powiedziałam
i uśmiechnęłam się do niego.
–
Jeej! Dziękuję! Jesteś wielka! – krzyknął i tak naglę mocno
wziął mnie w ramiona i tak mocno mnie przytulił, że aż zabrakło
mi tchu. Odstawił mnie równie nagle, co przytulił i jak na
skrzydłach odleciał do swojego pokoju chyba.
– Co ta miłość robi z ludźmi – mruknęłam tylko do siebie pod
nosem i ruszyłam do wyjścia.
Ledwo
zrobiłam trzy kroki, a już oberwałam drzwiami w głowę.
–
No i jak łazisz? – wrzasnął na mnie ten durny debil, który
kolegował się z Bartkiem.
–
Ja? Jak łażę? – spytałam podniesionym głosem, trzymając się
za czoło. Za facet parę w łapie, oj ma. Boleśnie to odczułam na
swojej biednej i niewinnej czaszce. – To może patrz pod nogi? Bo
nie wszyscy mają po dwa metry i oczy w dupie!
–
Idiotka – syknął blondyn i wyminął mnie, dodatkowo szturchając
boleśnie ramieniem, aż mnie odrzuciło.
Nie
wiedziałam, za co się trzymać, aby chodź trochę uśmierzyć ból.
Czułam jak bardzo pulsowało mi czoło i lewe ramię. Powstrzymując
łzy i oddychając głęboko, nałożyłam duży kapelusz, który
odstałam od taty i ruszyłam na poszukiwanie Lili.
Kajdi: cześć, jest rozdział i tyle no.
Jagoda: cześć, jest nowy rozdzial i tyle xd
jeju! jak tu się szybko akcja kręci.
OdpowiedzUsuńprzydałoby się więcej tekstu do czytania :)
czekam na następny, oby szybko
Pietrek Ty chamie
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, nawet bardzo! Szczerze mówiąc jestem ciekawa czy Liliana wybaczy Kubiemu. :D. No i Piter.. Ah ten nasz spokojny, cichy Pit.. a nie, to nie w tej historii. :D. Lubię go tutaj, jest zupełnie inny niż w innych opowieściach, taki no inny. :D.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejny. :)
Pozdrawiam serdecznie! ;*
zdecydowanie poproszę o dłuższe rozdziały! :D
OdpowiedzUsuńuwielbiam Was dziewczyny :D czekam na następny :*
Cześć, jestem i ja, tyle no...
OdpowiedzUsuńNie no ogarnę się ;)
Pokazalyscie mi tu dwa całkowicie inne męskie charaktery. Jeden stara się o kobietę, którą za nim nie przepada. Drugi natomiast dasa się na dziewczynę, która nic złego mu przecież nie zrobiła :/
Jestem ciekawa, jak wy to dalej potoczycie ;)
Całuje :*
Piotrek ma na pieńku u Tośki, a Michał i Lil ;) Czekam z niecierpliwością na to co się dalej wydarzy ;)
OdpowiedzUsuńJestem tu, czekam na nowy i proszę o informacje! :3
OdpowiedzUsuńCo tak krótko? Ją proszę o dłuższe rozdziały. Akcja toczy się szybko, czasami troszkę za szybko i można się pogubić, ale wierzę w Was. Ciekawa jestem czy Lili wybaczy Michałowi. Czekam na następny.
OdpowiedzUsuńBuziaki ;*
PS. Zapraszam do siebie na:
http://moje-zycie-jest-moje.blogspot.com/
dziewczyny są niesamowite, z nimi nie można się nudzić :D mam nadzieję, że dodacie nowy niedługo :)
OdpowiedzUsuńjeśli tylko masz ochotę to zapraszam do mnie na opowiadania
z Mariuszem Wlazłym http://staramsiebyckimchceszwtedyopadamzsil.blogspot.com/
albo Michałem Kubiakiem i Kubą Popiwczakiem siostrasiatkarza.blogspot.com/